poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Londyn w kilka godzin

Londyn
Zawsze chciałem zobaczyć Londyn. Chociaż na chwilę, na sekundę. Marzyłem, żeby postawić stopę na angielskiej ziemi, złapać oddech, poczuć ten niepowtarzalny klimat. W wieku 27 lat, 19 marca, w niedzielę, udało mi się tego dokonać.
Jak dotrzeć?
Londyn i Poznań dzieli odległość ok. 1500 km. Dlatego jeżeli zależy Wam na czasie, polecam transport samolotem. Bilety linii lotniczej Wizz Air zakupiłem 2 miesiące przed planowanym przylotem. Wsiadłem w taksówkę i pojechałem na lotnisko. Po 2 godzinach wylądowałem na Londyn Luton.
Wskazówka
Jeżeli posiadacie paszport, to z pewnością warto zabrać go ze sobą.
Londyn leży w Europie. Jednak z powodu możliwego Brexitu odprawa z dowodem osobistym przebiega dużo wolniej. Zostałem odprawiony po 25 minutach i niestety spóźniłem się na autobus linii National Express. Całe szczęście, bilety zakupione na stronie internetowej easyBus.com ważne są godzinę od planowanej godziny odjazdu. Pierwszeństwo mają jednak pasażerowie, którzy posiadają bilety na daną godzinę. Jeżeli zostanie wolne miejsce "wchodzą" osoby spóźnione. Jeżeli brakuje miejca...Życie. Trzeba zakupić nowy bilet.
Zwiedzanie
Po 1,5 godziny jazdy, wysiadłem na ostatnim przystanku przy Victoria Street i rozpocząłem zwiedzanie. Pierwszą atrakcją była rezydencja brytyjskich monarchów, a zarazem największy na świecie pałac królewski, czyli Buckingham Place. W pobliżu budynku znajdowała się spora grupa Brytyjczyków, turystów i policji. Ciężko było gdziekolwiek się przecisnąć. Daliśmy jednak radę :)
Sam pałac nie spodobał mi się. Z zewnątrz wyglądał na dosyć zniszczony. Podobno królewski ogród jest bardzo piękny. Jednak większe wrażenie zrobiła na mnie zmiana warty.
Gdy zmiana dobiegła końca, udałem się w stronę Opactwa Wesmisterskiego, które jest jedną z najważniejszych świątyni anglosaskich. Wszedłem, dosłownie na chwilę. W środku trwała akurat msza i nie możliwe było zrobić jakichkolwiek zdjęć. Uwierzcie. Katedra była bardzo ładna. Zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz.
Po drodze mijałem sporo charakterystycznych czerwonych budek telefonicznych.
Następnie przyszedł czas na Big Bena. Marzenie z dzieciństwa zostało spełnione :)
Po dokładnym obejrzeniu budowli z każdej strony, dotarłem do Westminster Bridge, który jest jednym z mostów nad rzeką Tamizą.
Z obu stron możemy zobaczyć sporo ciekawych atrakcji. Po lewej stronie na szczególną uwagę zasługuje koło obserwacyjne London Eye. Z braku czasu i napiętego harmonogramu Oko Londynu odkładam na następną okazję. 
Spacerując dalej, natrafiłem na jeden z najbardziej znanych kościołów anglikańskich, czyli Katedrę św. Pawła. Jak się pewnie domyślacie w pobliżu było sporo turystów. Wejście do środka było bardzo trudne. Postanowiłem nie tracić czasu. Ruszyłem dalej...
Po kilku kilometrach marszu zgłodniałem. Skoro Londyn - to typowe angielskie śniadanie. Po drodze trafiłem na restauracje Swan. 
Na początku nie wiedziałem co wybrać. Żadna z potraw nie była mi znana. Spojrzałem co w danym momencie jedzą goście. Moja narzeczona zdecydowała się na słodkiego gofra z bekonem (swoją drogą ciekawe połączenie). Ja zjadłem tosty z jajkiem, serem i tuńczykiem. Wszystko popiliśmy zimnym, jasnym piwkiem. Oba śniadania było bardzo smaczne. Zaskoczył mnie nieco smak gofra z bekonem. Pomimo wszystko, polecam!
Przedostatnią atrakcją był zbudowany w 1894 roku most zwodzony, czyli Tower Bridge, który zrobił na mnie przeogromne wrażenie. Atrakcja jest jednym z najchętniej odwiedzanych londyńskich zabytków, zaraz po Big Benie.
Na sam koniec nie mogło zabraknąć akcentu związanego z piłką nożną. Długo zastanawiałem się jaki stadion wybrać. Padło na Emirates Stadium, na którym mecze rozgrywa drużyna Arsenalu. Z całą pewnością był to jeden z najładniejszych obiektów, jakie do tej pory widziałem.
Pamiątki
Z pamiątkami trochę zaszalałem. Nie mogło zabraknąć magnesów, figurki Big Bena oraz prawdziwej angielskiej herbaty.
Kosztorys (1 osoba)
Bilety lotnicze w obie strony (150 zł), taksówka na lotnisko w obie strony (15 zł), bilet autobusowy linii National Express do centrum miasta w obie strony (10 funtów), śniadanie (15 funtów), metro (10 funtów), przekąski (10 funtów), pamiątki (20 funtów). Razem: 500 zł.
Podsumowanie
Pobyt w Londynie podobał mi się. Miasto tętni życiem. Niczego nie zabrakło. Przywitała nas mżawka (typowo londyńska pogoda), wszędzie jeździły czerwone busy, mijaliśmy charakterystyczne telefoniczne budki, atrakcje nie zawiodły, jedzenie smakowało. Z pewnością tu wrócę, by jeszcze raz poczuć londyński klimat i wsiąść do Oka Londynu. Jeżeli ktoś nie był - pozycja obowiązkowa!

6 komentarzy:

  1. zazdro! Ja sama marze o tym by kiedys poleciec do Londynu bo jeszcze nigdy nie bylam


    http://angelaendzel.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto poszperać wcześniej tanie przeloty i za niewielkie pieniądze zobaczyć na własne oczy klimat londyński :)

      Usuń
  2. Tania wycieczka, wydaje się świetnie zaplanowana,
    pełna atrakcji i wspaniałych wspomnień. Udało Ci się mnie zachęcić :D Londyn od dłuższego czasu chodzi mi po głowie, ale niestety najpierw muszę zdać maturę i odłożyć troszkę pieniędzy :D
    Pamiątki śliczne ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udało mi się Ciebie zachęcić :) Londyn jest super i na pewno tam kiedyś tam wrócę. Po zdanej maturze zrób sobie prezent i w drogę :)

      Usuń
  3. Świetny wpis,super zdjęcia.Do Londynu planuję się kiedyś wybrać,ale jeszcze nie mam ustalonej daty ;)

    OdpowiedzUsuń