poniedziałek, 8 maja 2017

PGE Narodowy

Stadion narodowy znajdujący się w Warszawie, przy alei Księcia Józefa Poniatowskiego 1. Wybudowany na potrzeby Euro 2012. Obiekt posiada najwyższą kategorię w klasyfikacji UEFA. Oznacza to, że na stadionie mogą odbywać się finały Ligi Europy (jeden odbył się w 2015 roku) i Superpucharu Europy. Mieści 58 500 miejsc. Właścicielem jest Skarb Państwa.
Ciekawostka:
- koszt budowy bez gruntu i kwot odszkodowań wyniósł bagatela 
1 976 061 375 złotych,
- nowy obiekt został wybudowany w miejsce dawnego Stadionu Dziesięciolecia,
- fasada obiektu nawiązuje do polskich barw narodowych, która przypomina falującą biało-czerwoną flagę,
- pojemność stadionu nie pozwala na rozgrywanie finału Ligi Mistrzów,
- 20 minut to czas rozsunięcia dachu,
- na stadionie obywa się wiele imprez masowych m.in.: koncerty, zawody KSW, zawody żużla, czy mecze piłki siatkowej.
Jak dojechać?
Jeżeli nie mieszkacie w Warszawie to polecam transport samochodem lub pociągiem. Osobiście miałem przyjemność oglądać finał Pucharu Polski pomiędzy Lechem Poznań, a Arką Gdynia. Wybrałem podróż zorganizowanym pociągiem, który zatrzymał się na Stacji "Stadion Narodowy", czyli pod samiutkim obiektem :)
Bilet na mecz
Bilet można zakupić na wielu portalach Internetowych lub w kasach biletowych. Sam kupowałem wejściówkę od znajomego kolegi. Można i tak :) Ceny najczęściej są zależne od rangi wydarzenia.
Przed meczem
Na stację "Stadion Narodowy" dotarłem 5 godzin przed planowanym rozpoczęciem meczu. Atmosfera była bardzo sielankowa. Kibice Lecha Poznań i Arki Gdynia wspólnie przy zimnym piwku grilowali lub odsypiali intensywną podróż pod czujnym okiem dziesiątek funkcjonariuszy warszawskiej policji. Co jakiś czas w tle można było usłyszeć przyśpiewki w stylu, tutaj cytuję: "Białe kaski robią laski" :).
W trakcie meczu
Mocno zdziwiłem się, widząc sporo wolnych krzesełek. Na meczu zasiadło 43 760 kibiców. Z czego mogło jeszcze wejść około 15 tysięcy kibiców. Niby finał, a marketing bardzo słaby.
Co do atmosfery to była fantastyczna. Był to finał przyjaźni. Obie drużyny nie ustawały w dopingu. Mocno zaskoczyli mnie kibice Arki, którzy zapewnili niepowtarzalny spektakl pirotechniczny, sprawiając, że momentami czułem się jak w Nowy Rok.
Po meczu
Był to mecz przyjaźni, więc nie dochodziło do żadnych bójek, czy wzajemnych wyzwisk. Oberwało się co nie co policji i kilku zespołom polskiej Ekstraklasy. Wielu kibiców, dalej sączyło zimne piwko i oczekiwało na swój pociąg.
Podsumowanie
Jeżeli chodzi o obiekt, to z zewnątrz nie zrobił on na mnie większego wrażenia. Dopiero gdy wszedłem do środka i zobaczyłem płytę boisko to uśmiech na mojej twarzy mocno się zmienił. Śmiało mogę stwierdzić, że jest to najładniejszy obiekt od środka jaki do tej pory widziałem. A trochę ich było. Ostatecznie wyjazd zaliczam do udanych. Na początku obawiałem się wspólnej podróży z najbardziej zagorzałymi fanami. Jednak atmosfera była bardzo przyjemna. Każdy dla każdego był miły. Smucić jedynie może wynik meczu. Niestety był to trzeci finał z rzędu, gdzie Lech Poznań nie odnosi zwycięstwa. W tym przypadku powiedzenie "Do trzech razy sztuka" trzeba przekształcić "Do czterech razy sztuka" :) Pozdrawiam i do zobaczenia niebawem.